Leszek Szaruga
Model Przedświtu
(referat wygłoszony 14 VI 2008 w czasie obchodów 25 rocznicy powstania wydawnictwa Przedświt)
W niezależnym ruchu wydawniczym przyszło mi uczestniczyć od jego samych początków, sięgających jeszcze – o czym mało kto chce pamiętać – początku lat 70., gdy to niektórzy poeci, tacy jak Krzysztof Mrozowski, Julian Kornhauser czy Wit Jaworski, własnym sumptem i w niewielkich nakładach publikowali niecenzuralne tomy swych wierszy. Zapewne powstanie i rozwój tego ruchu wciąż oczekuje na rzetelnego i nie uwikłanego w doraźne spory personalne i polityczne badacza, który wszakże – zakładam, iż będzie to osoba raczej młoda, dla której cała rzecz ulokowana zostanie w przestrzeni historii – nie będzie znał smaku czasu, w którym wszystko to się działo. Ja mogę się wypowiadać przede wszystkim z pozycji kogoś w bieg zdarzeń osobiście zaangażowanego, poddającego się wciąż emocjom, dalekiego zatem od naukowego obiektywizmu.
Tak będzie i tym razem, tym bardziej, że powstanie Przedświtu znam tylko z jednej, związanej z moją własną aktywnością perspektywy. I gdybym miał wskazać moment, który można określić jako iskrę, z której ów płomień się wytworzył, byłoby nim spotkanie w mieszkaniu Iwony Smolki w początkowych tygodniach stanu wojennego. Było nas wówczas czworo: poza gospodynią ukrywający się dzielnie Tomasz Jastrun, trochę „odleciany” od naszej rzeczywistości poeta Jarosław Markiewicz – nie tek dalece jednak „odleciany”, by nie zostać wcześniej przez Stanisława Barańczaka uznanym za jednego z, obok Krzysztofa Karaska i Ryszarda Krynickiego, twórców Nowej Fali – oraz ja. Dyskutowaliśmy o mało komfortowej sytuacji literatury i o tym, iżby może jednak zdecydować się na powołanie podziemnego pisma literackiego. W trakcie dyskusji sprawą istotną okazała się kwestia druku: Tomek przede wszystkim argumentował, iż podziemne „moce przerobowe” nie mogą być marnowane na byle literaturę, że nie ma sensu, by drukarze ryzykowali dla „wierszyków” i przyznam, iż do pewnego stopnia jego stanowisko wydawało mi się racjonalne. W pewnym momencie do rozmowy włączył się raczej dotąd milczący Jarek. Powiedział coś, co niemal mnie ścięło z nóg: „ – Wiecie, druk dałoby się załatwić, ale powiedzcie, kto to jest ten Sołżenicyn, o którym tyle tu mówicie”.
Jarek, zanurzony w buddyzmie i głębokiej metafizyce wydał mi się w tym momencie kimś, kto zleciał z księżyca. Później jednak uprzytomniłem sobie, że był on związany z kręgiem ludzi – buddystów właśnie – który od lat miał „dojścia” do nielegalnie drukujących fachowców, dzięki którym publikowano takie rarytasy, jak „Tybetańska księga śmierci”. Ten inny „drugi obieg” zaczął w Polsce funkcjonować jeszcze w latach sześćdziesiątych i miał się na ogół dobrze, gdyż ubecja raczej z buddystami nie wojowała, a jeśli, to nie tak, jak z opozycją polityczną. I choć nie wiem czy z tych właśnie dojść korzystał, faktem jest, iż w stosunkowo krótkim czasie – zredagowany już w szerszym gronie – ukazał się pierwszy numer pierwszego literackiego podziemnego pisma stanu wojennego, jakim było „Wezwanie”.
To jednak nie rozwiązywało problemu na stałe i trzeba było myśleć o jakimś wydawcy z prawdziwego zdarzenia. Nie wiem jak i kiedy spotkały się ścieżki życiowe Jarka i Wacka Holewińskiego, ale było to niewątpliwie szczęśliwe spotkanie, dzięki któremu w obiegu niezależnym ukazało się sporo – sygnowanych znaczkiem „kogucika” – pozycji, które chyba u innych wydawców wielkich szans by nie miały ze względu na swą stosunkowo niewielką polityczną użyteczność. Bo co innego publikowanie wierszy Barańczaka czy Miłosza, co innego zaś wydanie debiutanckiego tomu Karola Sipowicza „Tajemnicze dzieje pierwiastków”, który, jak słyszałem już wówczas, budził wśród podziemnych drukarzy pewne, nazwijmy to tak delikatnie, wątpliwości.
Ale właśnie ze względu na fakt publikowania takich książek pozycja Przedświtu na ówczesnym podziemnym rynku wydawniczym była pozycją osobliwą i – jak się okazuje po latach – stanowiła istotną wartość, pozwalała bowiem wierzyć, że nie wszystko można zredukować do polityki. Jeśli miałbym wskazać oficynę niezależną tego okresu, która postulat suwerenności literatury traktowała jako podstawowy wyznacznik swej działalności, bez wahania wskazałbym właśnie na wydawnictwo prowadzone przez Holewińskiego i Markiewicza. Przy czym, przypuszczam, nie była to – czego dowodem rozejście się obu wydawców w wolnej już Polsce – współpraca łatwa i bezkonfliktowa: absolutna niemal apolityczność Jarka i silne zaangażowanie niepodległościowe Wacka sprawiły, iż ani nie było to wydawnictwo bez reszty artystowskie (takim zresztą zapewne w ówczesnych okolicznościach być nie mogło), ani podporządkowane sprawom doraźnym. Można zaryzykować tezę, iż profil Przedświtu określały dwa komplementarne wobec siebie pasma, z których pierwsze najpełniejszy wyraz odnalazło w serii sygnowanej jako Warszawska Niezależna Oficyna Poetów i Malarzy (zapewne nawiązująca do programu londyńskiej Oficyny Poetów i Malarzy wykreowanej przez Krystynę i Czesława Bednarczyków), drugie zaś zdominowane było przez publikacje poświęcone sprawom historii najnowszej oraz zagadnieniom aktualnej polityki. Nie należy przy tym zapominać o tym, iż wydawnictwo – podobnie jak inne oficyny podziemne – realizować musiało też wspólny program konsorcjum niezależnych wydawnictw, co nie pozwalało na jego zupełną suwerenność (choć serwituty w tym wypadku nie były przesadne).
Jedno nie ulega dla mnie wątpliwości: Przedświt jest jednym z nielicznych wydawnictw podziemnych lat 1976-1989, które od początku ma dość wyrazistą linię programową – tak dalece wyrazistą, iż można mówić o własnej poetyce tej oficyny, tym bardziej, że cały czas z wydawnictwem współpracowała znacząca grupa grafików i malarzy, co podnosiło atrakcyjność w szczególności publikowanych tu tomów poetyckich, których wydrukowano 27, w tym ostatni z przygotowywanych przez autora zbiór „Nie mrużmy powiek” Jerzego Zagórskiego, poety dziś niemal zapomnianego, a należącego wszak do czołówki tzw. drugiej awangardy.
Zagórski był najstarszym spośród prezentowanych tu poetów. Nie brakło jednak i debiutantów, jak wspomniany wyżej Sipowicz czy Piotr Szewc, który opublikował tutaj swój pierwszy zbiór „Świadectwo” lub Piotr Mitzner z tomem „Podróż do ruchomego celu”. Oczywiście, czas promował wiersze bezpośrednio interweniujące w rzeczywistość, stąd szereg tomów, które tą właśnie problematykę podejmują, takich jak Stanisława Esdena-Tempskiego „Organy Rosji pracują nocą”, Anki Kowalskiej „Racja stanu”, Wacława Oszajcy (jako Jakuba Nadbystrzyckiego) „List ze strajku”, Antoniego Pawlaka „Zmierzch i grypsy” czy niezwykle popularne w stanie wojennym zbiory Tomasza Jastruna „Czas pamięci i zapomnienia” oraz „Na skrzyżowaniu Azji i Europy”. Ale nawet te tomy, czytane wtedy z zupełnie innej niż dziś perspektywy, zdają się obecnie bronić i nie da się ich zredukować do wymiaru doraźnego komentarza politycznego. Zresztą w większości wypadków także pozostałe książki poetyckie osadzone są w mniejszym lub większym stopniu w kontekście dziejących się wówczas wydarzeń, choć nie zawsze bądź nie wprost, jak w wypadku tomiku Ryszarda Holzera, do nich nawiązują. Historyczną – związaną z silnym oddziaływaniem paradygmatu romantycznego (nie przeciwstawiającym się rygorom klasycyzmu – nie ma tu żadnej opozycji) – perspektywę rysują wiersze Jarosława Marka Rymkiewicza z tomu „Mogiła Ordona” oraz ze zbioru Krzysztofa Karaska (publikującego pod kryptonimem Anonim) „Sceny z Grottgera”: w obu wypadkach romantyczne odniesienia sygnalizowane są już w tytułach. Jeszcze inaczej rzecz się ma w niemal surrealistycznej tonacji poezji Ewy Lipskiej z tomu „Przechowalnia ciemności” – dziś o tyle interesującego, iż dokumentującego znaczący zwrot w twórczości tej autorki. Kontynuuje natomiast swą poetykę Ryszard Krynicki potrafiący znakomicie łączyć metafizyczną głębię z rozpoznaniem otaczających realiów i zmierzający do niemal aforystycznej zwięzłości, co zresztą wzbudziło zaniepokojenie Barańczaka, który, recenzując zbiór „Niewiele więcej”, pisał: „Nie ukrywam, że skrajna konsekwencja rozwoju poezji Krynickiego budzi we mnie tyleż szacunku, co niepokoju. Przesłanki wiodące ku formule wiersza-apelu są nieubłaganie logiczne; a jednak jest to ostateczność, przedstawiająca wielkie artystyczne ryzyko. Wiersz-apel łatwo może stać się n a z b y t ulotkowy”.
Osobne miejsce zajmują tu zbiory Barbary Sadowskiej oraz Grzegorza Przemyka, dla których tło stanowi przedrukowany z paryskich „Zeszytów Historycznych” (nr 70) tom „Sprawa Grzegorza Przemyka”.
Ówczesny niepokój Barańczaka można odnieść nie tylko do tendencji w poezji tamtego czasu – dotyczyło to literatury jako całości. Zagrożenie jednoznacznością, dydaktyzmem czy tendencyjnością było przedmiotem wielu dyskusji prowadzonych w środowiskach artystycznych – niektóre z nich publikowane były na łamach drukowanego przez Przedświt „Wezwania” oraz „Kultury Niezależnej” – zaś rozpięcie między tym, co można nazwać powinnościami artystycznymi i powinnościami społecznymi literatury było silnie odczuwalne. I właśnie w owym napięciu udawało się Przedświtowi odnaleźć ową wąską ścieżkę „pomiędzy” – nie dzielącą, lecz łączącą obie tendencje. Dotyczy to nie tylko poezji, także prozy. Tu bodaj najlepszym przykładem jest powieść Henryka Wańka „Dziady berlińskie” (w późniejszym okresie, już oficjalnie, ukazała się wersja poprawiona) – interesująca, uruchamiająca grę wyobraźni antyutopia, pozornie całkowicie oderwana od rzeczywistości, zarazem jednak ukazująca absurd egzystencji w systemie (anty)totalitarnym: przestrzeń wolności okazuje się tutaj równie wyrafinowaną pułapką jak życie w komunizmie. W podobnym intelektualnym klimacie utrzymana jest powieść czeskiego pisarza Martina Harnićka „Mięso” w doskonałym przekładzie Janusza Andermana, której bohaterowie usytuowani zostają w świecie do złudzenia przypominającym przerażający system opisywany w prozie Herty Mȕller relacjonującej realia komunistycznej Rumunii – zestawienie tych utworów ukazuje, jak niezwykle płynna jest granica dzieląca drapieżną fantastykę od świata realnego. I wreszcie, by dopełnić ową mini konstelację, dodać trzeba do niej jak najbardziej realistyczną powieść Milana Kundery „Księga śmiechu i zapomnienia” w tłumaczeniu Piotra Godlewskiego oraz Andrzeja Jagodzińskiego ironicznie relacjonującą dramat Czechów i Słowaków po upadku Praskiej Wiosny. W tym też kręgu umieścić by można nie pozbawioną sarkazmu i szczypty czarnego humoru prozę Tomasza Jastruna „Zapiski z błędnego koła” stanowiącą opowieść o „festiwalu” Solidarności i początkach stanu wojennego. We wszystkich tych przypadkach mamy do czynienia z prozą, która próbuje zuniwersalizować doświadczenie totalitaryzmu i przetworzyć je w rodzaj przypowieści. W tym samym zresztą nurcie należałoby umieścić (niedocenioną) powieść Cezarego Listowskiego „Strzępy”, „Przechowalnię” Kazimierza Orłosia, „Nekrolog” Michała Moszkowicza (pisarza ważnego o tyle, iż relacjonującego w kolejnych swych książkach sytuację pomarcowego emigranta), „Madam Frankensztajn” Zyty Oryszyn”, wreszcie i „Rachunek” Marka Nowakowskiego. Te narracje – rozpięte między realistyczną wiernością wobec doświadczeń a poetycką refleksją – są tyleż próbą, w pełni udaną, dawania świadectwa, co świadectwem artyzmu pojmowanego jako bezinteresowna gra zmierzająca do wydobycia sensu egzystencji w warunkach zniewolenia.
Nie znaczy to, że Przedświt odrzucał prozę „realistyczną”, wprost podejmującą próbę opisu ludzkich losów i ich uwarunkowań. Zresztą ostre wskazanie granicy między „mówieniem wprost” a poetyką przypowieści nie jest możliwe. Jeżeli jednak takie utwory jak „Madame Frankensztajn” czy „Zapiski z błędnego koła” sytuują się po stronie kreacji artystycznej, to już „Między sierpniem a młotem” Esdena-Tempskiego, „ABC” Krzysztofa Czabańskiego, „Za kręgiem” Jerzego Jochimka czy „Jeszcze jeden mazur dzisiaj” Krystyny Jagiełło lub „Jeśli będziesz ptakiem” Piotra Skórzyńskiego bliższe są narracjom reportażowym, zaś w swym wymiarze autobiograficznym próbą mniej lub bardziej przekonującego rozliczenia z postawami zajmowanymi w czasach peerelu (Czabański, Jagiełło). Zakres doświadczeń tu opisywanych jest dość rozległy i obejmuje tak czas łagrowego koszmaru, jak życie w peerelu, łącznie ze stanem wojennym. Osobne miejsce w tej konstelacji utworów przypada powieści Andrzeja Szczypiorskiego „Początek”, która swój sukces zawdzięcza przede wszystkim entuzjastycznej promocji dokonanej w Niemczech przez Marcela Reicha-Ranickiego, lecz która też – przy wszystkich swoich uproszczeniach – jest interesującym literackim rozpoznaniem skomplikowanych relacji polsko-niemiecko-żydowskich zakorzenionych w doświadczeniach II wojny światowej. Wreszcie należy zwrócić uwagę na sylwiczny tom Adolfa Rudnickiego „Sto lat temu umarł Dostojewski” wpisujący się w konstelację „dzienników” pisarskich.
Zwraca uwagę spora ilościowo – w stosunku do dorobku wydawnictwa – ilość książek krytycznoliterackich: opublikowano tu pięć tomów, wśród których wyróżnić należy przede wszystkim rozprawę Romana Zimanda „Orwell i o nim”, rzecz stanowiącą jakby historyczny odnośnik do większości publikowanych przez Przedświt utworów prozatorskich i poetyckich. Pozostałe książki – jak Tadeusza Nyczka „Powiedz tylko słowo” (rzecz poświęcona przede wszystkim pisarstwu „pokolenia ‘68”) czy Włodzimierza Boleckiego (Jerzego Malewskiego) „Widziałem wolność w Warszawie” – to zbiory poświęcone aktualnym problemom literackim. Dopełnieniem tych publikacji są liczne recenzje i eseje zamieszczane w drukowanych nakładem oficyny pismach „Kultura Niezależna” oraz „Wezwanie”. W tej samej grupie książek ulokować należy wywiad-rzekę Stanisława Beresia (Stanisława Nowickiego) z Tadeuszem Konwickim „Pół wieku czyśćca”. Czytane dzisiaj książki te nie tylko dokumentują stan ówczesnej refleksji krytyczno- czy nawet historycznoliterackiej, lecz pozwalają odtworzyć klimat toczonych w owym czasie dyskusji i sporów, są też świadectwem świadomości uwikłania literatury w problematykę życia społeczno-politycznego i dążenia do uzyskania wobec niej artystycznej autonomii.
Odrębną grupę publikacji Przedświtu stanowią wspomnienia sięgające okresu II wojny światowej, a kończące się dokumentacją doświadczenia stanu wojennego. W tej konstelacji umieścić należy wspomnienia Tadeusza Bora-Komorowskiego „Armia Podziemna”, dziennik z Powstania Warszawskiego Wacława Zagórskiego (Lecha Grzybowskiego) „Wicher wolności”, dokumentację przeżyć łagrowych Władysława Gancewicza „Człowiek nr 102078” oraz Stanisława Piekuta „Pod krwawym niebem. Z Polski do Rosji Stalina”, kontynuację wydanych oficjalnie pamiętników Adama Bienia, jednego z oskarżonych w moskiewskim „procesie szesnastu”, „Bóg jest wyżej, dom jest dalej”, Jana Nowaka „Wojnę w eterze”, Stefana kardynała Wyszyńskiego „Zapiski więzienne”, Henryka Skwarczyńskiego (Henryka Skwara) „Mękę stawania się Amerykaninem”, Wiesława Wodeckiego „Listy do Leona” będące dokumentacją życia w Peerelu lat 80., wreszcie wspomnienia ze stanu wojennego Mariana Terleckiego „Poszukiwany” oraz Zbigniewa Gluzy „Epizod”, rzecz już Niue tylko stanowiącą relację o uwięzieniu, ale też dadającą do niej do dziś nośny komentarz intelektualny. Książki te stanowią też ważny punkt odniesienia dla kolejnej grupy publikacji Przedświtu, jaką stanowią prace poświęcone rozpoznaniu sytuacji kraju i próbom nakreślenia programu działań zmierzających do jej zmiany. Odnajdziemy tu takie rozprawy i eseje polityczne jak Leszka Kołakowskiego „Kłopoty z Polską”, Wojciecha Giełżyńskiego „Budowanie Niepodległej”, Józefa Kuśmierka „Consensus tak, ale…” oraz „Credo” (książki ważne również dlatego, że stanowią polityczno-społeczny testament jednego z najwybitniejszych reporterów powojennej Polski, począwszy od jego debiutanckiego tomu „Uwaga: człowiek!”), Romualda Szeremietiewa „Polityka jest sztuką możliwości” czy Jana Lityńskiego „Solidarność – problemy, znaki zapytania”.
Osobny blok tematyczny to książki poświęcone problematyce historycznej. Tu zwraca przede wszystkim uwagę rozprawa Arnolda J. Toynbee „Cywilizacja w czasie próby” konfrontująca doświadczenia przemian historycznych ze współczesnością. Książka ta może zostać potraktowana jako historiozoficzny punkt odniesienia dla innych prac tego kręgu tematycznego: dwóch książek Normana Daviesa „Boże igrzysko” oraz „Czerwona Gwiazda. Wojna polsko- sowiecka 1919-1920”, Bohdana Skaradzińskiego (Jana Brzozy) „Polski Rok 1919”, pracy Józefa Garlińsiego „Politycy i żołnierze” poświęconej zagadnieniom polityki polskiej w okresie II wojny światowej, Władysława Bartoszewskiego „Syndykat Zbrodni” rysującej szkic dziejów służb policji politycznej peerelu, Macieja Łopuskiego „Proces trwa” poświęconej procesowi dowódców polskiej marynarki wojennej w latach 50., tomu wspomnień więźniów politycznych peerelu „Polityczni. Więźniowie polityczni w Polsce lat 1981-1986”, a także książki Teresy Torańskiej „Oni” będącej zbiorem wywiadów z wysokimi funkcjonariuszami partyjnymi czynnymi przede wszystkim w pierwszej połowie szóstej dekady XX wieku i stanowiącej bez wątpienia jeden z największych sukcesów wydawniczych Przedświtu (rzecz przetłumaczona została na kilka języków obcych), wreszcie niezwykle popularnego zbioru wywiadów z działaczami podziemia solidarnościowego „Konspira” autorstwa Macieja Łopińskiego, Zbigniewa Gacha (Mariana Moskita) i Mariusza Wilka. Dokumentacyjny charakter ma też relacja komendanta budapesztańskiej milicji z roku 1956 „W imieniu klasy robotniczej” stanowiąca opis węgierskiej rewolucji. Jakby uzupełnieniem tego dokumentu jest dwujęzyczne wydanie antologii polskiej i węgierskiej poezji „My i Wy” opublikowanej z okazji 30-lecia tamtych wydarzeń. Dopełnieniem tych publikacji są opracowania i szkice drukowanego przez Przedświt pisma „Karta”, jednego z nielicznych, które swą działalność kontynuują do dnia dzisiejszego.
Wspomnieć wreszcie wypada o trzech ważnych publikacjach, które stanowią ważny kontekst dla opracowań historycznych. Pierwszą z nich jest tom szkiców filozofów rosyjskich przełomu XIX i XX stulecia „Drogowskazy. Zbiór rozpraw o inteligencji rosyjskiej”. Jej dopełnieniem jest świetna książka Lidii Czukowskiej „Zapiski o Annie Achmatowej”. Obie pozycje są zaproszeniem do refleksji nad sytuacją i mentalnością rosyjskiej inteligencji poddanej presji totalitarnego zniewolenia. Trzecia wreszcie publikacja dotyczy kwestii wówczas zupełnie niemal fantastycznej – a i dzisiaj stanowiącej dość skomplikowany problem – to zeszyt zatytułowany „Argumenty do dialogu polsko-białoruskiego”. Ten zespół książek – wraz z publikacjami autorów z Czech i Słowacji oraz z Węgier wpisuje się w coraz bardziej ożywiony w latach 80. ruch inicjatyw związanych z wizjami przyszłości całego regionu Europy środkowowschodniej.
Gdy chodzi o dwie ostatnie grupy publikacji, warto podkreślić, iż wydawcom udało się stanąć ponad ówczesnymi, dość już ostro rysującymi się podziałami i w miarę obiektywnie odzwierciedlić różne nurty kształtującej się w kręgach opozycyjnych myśli politycznej. Zarazem też, co istotne, poprzez dobór prac historycznych udało się stworzyć dla toczonych wtedy sporów i polemik szerokie i zarazem głębokie tło historyczne. Wszystko to sprawia, że stanowi Przedświt istotną wartość w dziejach nie tylko podziemnego ruchu wydawniczego. Można bez przesady powiedzieć, iż jego twórcom udało się wypracować model wydawnictwa, które w harmonijny sposób łączyło wysokie wymagania artystyczne z celami poznawczymi i dydaktycznymi.
Leszek Szaruga (własc.. Aleksander Wirpsza) – poeta, krytyk literacki tłumacz, historyk literatury, w latach 70. i 80. ubiegłego wieku redaktor pism drugiego obiegu, m.in. „Pulsu” i „Wezwania”, wieloletni współpracownik Radia Wolna Europa, BBC i Deutsche Welle, współpracownik i redaktor pism „Przegląd Polityczny”, „Charaktery”, „Nowaja Polsza”, wykładowca Uniwersytetu Szczecińskiego, Uniwersytetu Warszawskiego i WSP w Częstochowie.